środa, 19 marca 2014

Kobieta w czerni (2012)


  Zgodnie z moimi wcześniejszymi słowami, tym razem opiszę swoje wrażenia po obejrzeniu filmu z Danielem. Jestem fanką Harry'ego Pottera, więc ciut ciężko było mi się przestawić na myślenie o tym aktorze jako o innej postaci, ale starałam się. Czy mi się udało? To już sprzeczna kwestia :)

   Film opowiada historię Artura Kippsa, młodego notariusza, który przyjeżdża z Londynu do Crythin Gifford. Tam, w domu na Węgorzowych Moczarach, ma uporządkować dokumenty zmarłej właścicielki i przygotować posiadłość do sprzedaży. W czasie wykonywania tych czynnosci spostrzega jednak tytułową kobietę w czerni, a w niedługim czasie w okolicy ginie dziecko... 

   Podobało mi się, momenty były. Naprawdę, chwilami piszczałam jak dziecko i zasłaniałam twarz rękami :) No, ale bez przesady, tylko chwilami, nie robiłam tak przez większą część trwania filmu. Klimat fajny, mroczne, opuszczone miejsca, atmosfera posępna i złowieszcza, czyli wszystko tak, jak być powinno. Co prawda niektóre motywy były dość oklepane (np. pozytywki, które same z siebie nagle zaczynają grać), no ale da się na to przymknąć oko. 
  
   Całościowo film dobry, aczkolwiek nie wybitny. Plus za zakończenie :) Film dostaje ode mnie 4 punkty na 5 możliwych.



   "Expecto Patronum that shit" xDDDDDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz