Tym razem będzie trochę nietypowo. Nie będę recenzowała ani oceniała, tylko napiszę słów kilka o pewnym serialu.
"Supernatural" obejrzałam pierwszy raz... Yyyy... Nie pamiętam :( Nawet nie przypominam sobie, DLACZEGO zaczęłam oglądać ten serial. Nic, pustka w głowie. To chyba dobrze, nie :)? Nie skupiam się już na tym jak się to zaczęło, ale na tym, co teraz trwa.
Serial jest dość prosty - opowiada o dwójce braci, Samie i Deanie, którzy jeżdzą po USA i zabijają potwory. Koniec :) Oczywiście w różnych sezonach jest różny motyw przewodni: najpierw chcą zabić żółtookiego demona, potem próbują powstrzymać apokalipsę, są lewiatany, jakieś tabliczki o demonach i aniołach - no, jest tego mnóstwo. Trzeba przyznać, że właśnie to, co mnie przyciągnęło z taką siłą, to właśnie fakt, że bracia mają jakiś cel, a nie tylko jeżdżą i polują. Fabuła serialu jest tutaj jak najbardziej plusem.
Z zalet serialu trzeba jeszcze wymienić obsadę :)!
Starszy z braci, czyli Dean. Samiec alfa (jak to określa go moja znajoma), facet o wielkim sercu, a do tego świetny łowca. Trochę irytuje mnie swoim nastawieniem do świata w stylu:"Najpierw strzelać, a potem zadawać pytania", ale na szczęście od zadawania pytań ma swojego młodszego braciszka, czyli...
Sama Winchestera, tego spokojniejszego z dwójki rodzeństwa. Facet jest ogromny (ma chyba ze dwa metry), a do tego ma w sobie mnóstwo ciepła i zrozumienia dla ludzi. Mimo tego wszystkiego, przez co przeszedł, nadal posiadaw sobie dobro.
W sezonie czwartym pojawia się kolejna, baaaardzo ważna postać, czyli Castiel, anioł. Tak, to anioł. Wiem, że większość ludzi inaczej wyobraża sobie te istoty, ale w serialowej wersji są one bardziej podobne do aniołów ze Starego Testamentu, czyli po prostu do żołnierzy. Na szczęście Castiel to nie tylko chodząca maszyna do zabijania - nie pojmuje ludzi i ich zachowań, z czego wynikają czasem naprawdę zabawne historie.
Crowley. Kiedyś był szefem demonów zawierających układy na rozdrożach, zaś teraz... Cóż, jest Królem Piekła (tak, piszę to z dużej litery xDDD). Oki, to jedna z moich ulubionych postaci. Oczywiście, jest bezwzględny, demoniczny, przesiąknięty złem do szpiku kości, ale też jest uczciwym biznesmenem, jego poczucie humoru wymiata, no i kilka razy pomógł braciszkom (chociaż miał w tym swój cel, no ale...). Ma dodatkowego plusa za wymyślanie świetnych ksywek dla Sama (m.in. łoś, jumbo jet, winchester rozmiar xxl itp.)
Bobby Singer, czyli praktycznie przyszywany ojciec dla Sama i Deana, gdy ich prawdziwy ojciec akurat polował. Cóż jeszcze mogę o nim powiedzieć? UWIELBIAM GO! Inteligentny, ogarnięty, rozsądny, trzeźwo myślący. Ma więcej plusów niż minusów ( o ile jakieś minusy ma...).
Bonus: moje dwie ulubione postacie i ich pocałunek xDDDD
I jeszcze dodatkowa scenka:
Oki, jedziemy dalej :) Oczywiście w serialu pojawiają się też piękne, odważne babki:
Jo Harvelle, jedna z łowczyń. Zawsze mnie zastanawiała jej relacja z Deanem, bo w serialu nie jest do końca powiedziane, czy to jest przyjaźń czy coś więcej... :)
Ruby, demonica. Nieźle sobie pogrywała z Samem, a potem nawet Dean jej uwierzył. Ciekawostka: aktorzy grający Ruby i Sama pobrali się :) Z tego, co kojarzę, to poznali się na planie "Supernatural".
Oczywiście, postaci jest znacznie więcej, ale nie chcę robić zbyt wielkiego spamu, więc na tym poprzestanę. Może wymienię teraz minusy? Czasem mam wrażenie, że jakość serialu podupadła... Moje ulubione sezony to 4 i 5, a później... Wszystko robi się zbyt naciagane miejscami (a sezon 7 to totalne przegięcie), ale zauważyłam, że kolejne dwa sezony zanotowały tendencję zwyżkową.
Tym razem nie będę dawała oceny. Po prostu chciałam podzielić się swoją historią z tym serialem, zwłaszcza, że oglądam go już ładnych parę lat :) Dzięki niemu miałam fascynację na punkcie aniołów, co zaowocowało chyba dwoma referatami u mnie na studiach, a jedną ze scen dokonywania egzorcyzmów wykorzystałam w innym wystąpieniu xDD Tak, w pewnym stopniu "Supernatural" pomogło mi na studiach :)!
Znajoma kiedyś namalowała mi farbą tatuaż chroniący przed opętaniem właśnie z "Supernatural".
Po cichu myślę o zrobieniu sobie takiego tatuażu w prawdziwej wersji...